Farbowanie: rdest świeży
Dzisiaj troszeczkę eksperymentalnie. Wiadomo, że naturalne kolory są najlepsze. A uzyskane własnoręcznie… cud, malina! Razem z Ud i Frigg dokształcamy się ostatnio w temacie. W związku z czym na Makowie nie mogło zabraknąć i farbowania. Spacerując po parku, w którym odbywała się impreza Ud dokonała odkrycia – tuż pod naszymi nogami, w ilościach hurtowych rósł sobie spokojnie RDEST. To zwykle płożące się po ziemi, zielone, małe roślinki. Miałyśmy trochę naturalnej, białej włóczki. Nie mogłyśmy przepuścić takiej okazji.
Ale zacznijmy od początku.
Jak wygląda rdest?
Udało nam się znaleźć rdest. Zrywamy go. Im młodsze gałązki, mające więcej listków tym lepiej (więcej naturalnego barwnika). Zrywanie idzie szybko, ponieważ całą taka rozłożysta roślinka ma jeden korzeń, który wykręcamy z ziemi.
My farbowaliśmy w warunkach rekonstukcyjnych, festiwalowych, czyli w naszym żelaznym garze nad ogniskiem (ale równie dobrze możecie to zrobić na kuchence gazowej, w zwykłym garze w domu). Należy pamiętać jednak, że nasz kolor uzyskany w kociołku może się różnić od takiego uzyskanego w ładnym garnku w domu. Dlaczego? Ano dlatego, że z kociołka wytrąca się jednak żelazo, rdza itd, która ma niewielki wpływ na odcień.
Wracając do głównego tematu. Wlewamy do gara wodę i nasz rdest, uprzednio trochę oczyszczając go z innych nie rdestowych listków i zanieczyszczeń. Gar wstawiamy nad ognisko i czekamy aż się zagotuje woda (bądź jak my szukamy sobie panów co nam to ognisko rozniecą i zawieszą ciężki gar na trójnogu – Lesławie i Jorundzie – dziękujemy!). Wkładamy do środka naszą wełnę i „zatapiamy” ją. Możemy uprzednio wyjąć rdest, jednak kolor może wyjść bledszy.
Gotowało się tak powoli na ogniu około 3 godzin. Potem zdjęliśmy garnek z ognia i odstawiliśmy na całą noc (oczywiście pozostawiając w nim wełnę). Po porannym śniadanku nadeszła chwila prawdy. Wyjęliśmy naszą wełnę, przepłukaliśmy czystą wodą, wycisnęliśmy i pousuwaliśmy resztki rdestu, które się do niej przyczepiły.
Rozwiesiłyśmy na słonku by wyschła. Wyszedł nam bardzo ładny, zgniłozielony kolor. Nie za mocny, nie za blady – taki w sam raz 🙂
Jeśli chcemy być pewni, że kolor nie wyblaknie w praniu i nie spłucze się powinniśmy utrwalić go w zwykłym occie – włożyć wełnę do miski z octem na 2-3 godziny. Po wyjęciu przepłukać.
Poniżej wełna przed i po farbowaniu.
Aldis